niedziela, 13 października 2013

Taniec...

Zawsze lubiłam tańczyć. Słuchać muzyki i kołysać się w jej rytmie. Kiedyś uczyłam się podstawowych kroków, ale odkąd jestem z moim mężem stawiam na spontaniczność. To On nauczył mnie czuć muzykę całą sobą i wyzbyć się sztywnych ram na parkiecie, ma taki luz w tańcu, że pozazdrościć. Ja staram się mu dorównywać, ale to naprawdę jest trudne...  Swoje niespełnione marzenia o tańcu przelałam na Dzieciaki, Tymon tańczył 6 lat w Formacji Tańca Nowoczesnego, z dużymi sukcesami w Polsce i Europie. Julka tańczyła krótko, bo tylko rok, ale teraz tańczy w szkole. Ma niezwykłe wyczucie rytmu i lekkość tańca... po Tatusiu... Niedawno ja miałam krótki epizod z Formacją Tańca Nowoczesnego. Treningi poniedziałkowe dające power i energię na cały tydzień, trochę ruchu i gimnastyki dla uśpionego ciała, jakieś występy, nawet nagroda na scenie wojewódzkiej :), ale przede wszystkim znakomite towarzystwo! Treningi się dla mnie skończyły, ale  ważne to, że znajomości pozostały. Spotykamy się dość regularnie, towarzysko i tanecznie w naszym ulubionym lokalu :) Nasi mężowie też się zgadali i teraz co niedzielę kopią piłkę.
Ale taniec jest nadal dla nas wszystkich czymś bardzo istotnym w życiu. Z zainteresowaniem śledzimy wszelkie programy związane z tańcem, szczególnie nowoczesnym, lubimy też razem się wygłupiać i tańczyć.
Jakiś czas temu natchnęło mnie i zrobiłam taką sobie Tancereczkę...  






Tancerka - rzeźba z tkanin, z użyciem powertexu.


Dzisiaj króciutko, ale nie zapominam o muzycznym akcencie. Takim do tańca :)


Miłego dzionka i do następnego razu.

Brak komentarzy: