Nadal kręci mnie składanie kwiatuszków i płatków z wstążek... i nadal mnóstwo tego produkuję. Pokażę Wam niedługo. Tym razem jednak wracam do dekupażowania... choć na chwilę. Poczyniłam dwie nowe szkatułki. Jedną na I Komunię Świętą, drugą na ślub lub rocznicę ślubu.
Pierwsza szkatułka jest śnieżnobiała, z wyjątkiem wieczka :)
Druga szkatułka jest lekko postarzana, przetarta delikatnie złotą farbą...
Wczoraj robiłam pierwszy raz w życiu wianek komunijny. Od początku do końca. Od ukształtowania drutu, owinięcia go wstążką, poskładania każdej jednej różyczki i każdego płatka, na doszyciu i doklejeniu wszystkich elementów na stelażu. Śnieżna biel, cieniutkie wstążki i same różyczki. Na specjalne zamówienie...sama z siebie chyba bym się jeszcze nie odważyła zrobić wianka. Ale widocznie potrzebuję małego pstryczka, żeby pokonać kolejne progi swoich możliwości. Fajne jest to uczucie, kiedy obawy przed czymś zamieniają się w dumę i wiarę, że "mogę wszystko". Bo mogę... chyba :)
Na koniec, jak zawsze coś dla ucha.
Czekając dzisiaj na moją Córkę przed szkołą włączyłam dawno nie używaną mp3,
a na niej między innym znalazłam to. Posłuchajcie:
Miłego tygodnia Wam życzę. Dzięki za odwiedziny.
Do następnego razu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz