Sezon urodzinowy trwa w najlepsze, a co impreza, to więcej pomysłów. Tym razem świętowaliśmy urodziny naszego przyjaciela i do prezentu postanowiliśmy dorzucić jeszcze coś radosnego (czytaj: trochę złośliwego). Padło na "niezbędnik czterdziestolatka", do którego cała zaproszona ekipa powrzucała gadżety słusznie kojarzące się ze zmianą kodu na 4 z przodu. W pudełku znalazł się więc weekend w SPA (wiadomo - regeneracja starego człowieka), krem przeciwzmarszczkowy, plaster rozgrzewający, krzyżówka (do ćwiczenia pamięci), witaminy, wyszywanka do wewnętrznej strony marynarki z imieniem, nazwiskiem i wiekiem (gdyby jednak krzyżówki nie poradziły), alkohol w wersji mini i mini light (na odwagę), portret z lat młodzieńczych, cygaro (dla szpanu), bezuciskowe skarpetki w kolorze brązowym i kilka innych bardziej lub mniej zbędnych (acz radosnych) rzeczy... Nie wszystkie są sfotografowane, ale część jest uwieczniona.
Portret zrobiłam z wydrukowanego zdjęcia, które przetransferowałam na płótno
podmalowałam i dorobiłam burzę włosów, tło i ramkę z pasty strukturalnej
Jakoś wyszło... prawie jak Michael :)
Razem z naszym przyjacielem urodziny świętowała również jego siostra... młodsza siostra.
Dla niej też przygotowaliśmy mały prezent
Czekoladownik na wykwintne czekoladki w ulubionym przez Jubilatkę kolorze blue :)
W środku życzenia od całej ekipy i czekoladki
i jeszcze kilka szczegółów czekoboxa
Prezenty zostały przyjęte z dziarską miną, niektóre z radosnym uśmiechem...i o to w tym chodziło.
Dzisiaj ode mnie to wszystko, do następnego napisania
Pozdrawiam
Jola
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz