środa, 16 września 2015

Kto rano wstaje...

Wstawanie o świcie ma strasznie dużo zalet... dzień jest o kilka godzin dłuższy, lista prac do wykonania na dany dzień już przed śniadaniem jest mocno poskreślana, jakoś szybciej człowiek myśli i funkcjonuje (szczególnie jeśli dzieci jeszcze śpią i nie wołają Cię do każdego drobiazgu :) ) . A poza tym można zobaczyć wschód słońca i cieszyć się jego widokiem, szczególnie takim, jak ten:




Oprócz słonecznych widoków można też usłyszeć  "nutki" siedzące na pięciolinii:




 A potem już spokojnie można zabrać się za swoje prace.

Tym razem mój Synek zażyczył sobie górę cebularzy drożdżowych, a ja z rozpędu namiesiłam ciasta drożdżowego całą górę. Trzeba było ogarnąć jakoś tą drożdżową powódź. Oprócz cebularzy...






zrobiłam bułeczki drożdżowe z dżemem truskawkowym i polewą lukrową...




...zakręcone bułeczki z dżemem z surowych czarnych porzeczek...



... i na koniec jeszcze zostało ciasta na dwa zawijasy... z cynamonem i rodzynkami
i ze śliwkami mirabelkami :)


I teraz na długi czas mamy zapas ciast i bułeczek.  :)

W następnym poście pokażę trochę nowości rękodzielniczych, 
które już są gotowe, ale jeszcze ich  nie sfotografowałam.

A tymczasem trochę muzyki:



Dzięki za odwiedziny i do następnego razu. Pa!


Brak komentarzy: