Tacę wiklinową zakupiłam za grosze na pchlim targu lata temu. Bardzo spodobały mi się wysokie plecione boki, wiedziałam, że będę ją malować i ozdabiać serwetkami, bo sklejkowe, niezabezpieczone dno i jasnobeżowe wiklinowe boki nie wyglądały zbyt zachęcająco. Nie wiedziałam jednak, że tak długo będzie czekała na realizację moich pomysłów w kąciku służąc za pojemnik na drewienka do decoupage. Ale przyszedł czas i na nią.
Tacę pomalowałam farbą akrylową w kolorze gołębiego odcienia szarości, dno wykleiłam starymi fotografiami na papierze ryżowym i różami z dawno zapomnianego papieru klasycznego do decoupage. A później lakierowałam, lakierowałam, lakierowałam... przecierałam i znowu lakierowałam... A efekt sami oceńcie:
Fotografie dzieci są w sepii, a bladoróżowe róże dodają tacy lekkości i delikatności
Tutaj widać, jak lakier odbija światło dzienne.
Dno naprawdę jest na wysoki połysk!
Cieniowania przy zdjęciach, różach i w kącikach tacy w kolorze grafitowym
nadają tak bardzo pożądanej głębi... obraz na dnie tacy nie jest przez to płaski i nijaki.
A na tacy zamiast "śniadania do łóżka" dzisiaj "blue cafe".
Dzięki za odwiedziny. Do następnego razu.
P.S. Miło mi będzie, jeśli zostawisz po swoich odwiedzinach ślad
w postaci komentarza pod postem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz