Jesień to też okres przeziębień i choć moje Dzieciaki raczej mało chorują, to ich też czasem coś dopadnie. A wiadomo, że jak się siedzi w domu, to się strasznie nudzi, przynajmniej tej mniejszej personie, bo starszy potrafi się sam zająć sobą i nie potrzebuje angażować dorosłych do wypełniania sobie czasu. A jak się Młodej nudzi, to trzeba czymś zająć młode łapki i umysły. Po czytaniu książek, graniu w planszówki, graniu na komputerze, wspólnym gotowaniu i wielu, wielu innych rzeczach przychodzi czas na lepienie ciastoliny... i to nie byle jakiej, bo robionej samodzielnie w zacisznej kuchni. Przepis na ciastolinę znalazłam w internecie. Jest ich całe mnóstwo, więc można poeksperymentować. Ja wybrałam pierwszy-lepszy i udało się. Pół dnia zabawy minęło dość szybko, ale domową ciastolinę można zapakować do szczelnego pojemnika i bawić się jeszcze długi czas.
Nasza ciastolina dostała trochę kolorków, brokatowych dodatków i malinowego olejku dla ładnego zapachu:
Czasem tak niewiele trzeba, żeby zająć czymś dzieciaczka...
Spokojnego wieczoru. Dzięki za odwiedziny.
Do następnego razu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz