Dzisiaj, choć Julina zasnęła przed 20.00, co kilka minut budzi się, przewraca na łóżku i woła mnie do siebie... czeka nas niespokojna noc. Ponieważ nie mogę spokojnie popracować nad nowymi drewienkami, postanowiłam napisać króciutki pościk.
Silnie wiejący wiatr zawsze powoduje u mnie dziwną ekscytację (pomijając objawy meteopatyczne, które nie są przyjemne). Jest to mieszanka strachu, zafascynowania i podziwu dla natury. Wszelkie anomalie pogodowe, huragany, wybuchy wulkanów, burze z piorunami, tsunami, trzęsienia ziemi, a w szczególności trąby powietrzne zawsze mnie fascynowały i wciągały. Patrzę na te szaleństwa natury z zapartym tchem. Podziwiam. A jednocześnie przeraża mnie nieprzewidywalność tych zjawisk i rozmiar zniszczeń, jakie ze sobą niosą. Szkoda, że nie można tylko podziwiać.
Ale post nie o tym, nie o tym...
W mojej mini-pracowni nadal świątecznie, a właściwie przedświątecznie, bo praca wre...
Wycinanki z hdf w kształcie bombek, reniferków i dzwonków:
Medaliony na bazie styropianu w różnych odsłonach:
Mam nadzieję, że nie zanudziłam Was ilością zdjęć. Już kończę na dzisiaj.
Akcent muzyczny na koniec:
Dziękuję za odwiedziny. Miłego i spokojnego jutrzejszego dnia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz