poniedziałek, 2 grudnia 2013

Bombkowy sezon czas zacząć

Dzisiaj postaram się mniej pisać, a więcej miejsca poświęcić zdjęciom moich ostatnich prac. Na początek bombki 12 cm, które poczyniłam jeszcze w poprzednim sezonie, ale czekały na wykończenie do teraz.

Pierwsza z dzwonkami i kokardą w kratę









Druga bombka z aniołkami - postarzana i patynowana











Trzecia bombka wykonana jest również na formie styropianowej, ale tu wykorzystałam materiał, tasiemki, wstążeczki i aplikacje pasmanteryjne oraz cekinki i koraliki wpięte szpileczkami:








Kolejne świąteczne ozdoby nabierają kształtów, pokażę je w następnym poście.
A tymczasem miłego oglądania i do następnego razu.

Dziękuję za odwiedziny

Muzycznie znowu po polsku, ale tym razem nie bardzo tematycznie
(no prawie... i prawie bez podtekstów bombkowych :)  )
Miłego słuchania



sobota, 30 listopada 2013

Andrzejki...

Dzisiaj ostatni dzień listopada, więc najwyższa  pora coś napisać. Minął miesiąc prawie od ostatniego wpisu, jakoś natchnienia nie było....pocieszam się tylko tym, że zanik natchnienia do pisania związany jest z pogodą i nastrojami późnojesiennymi. Na szczęście nie całkiem opadło natchnienie na pracę i trochę nowości się pojawia w moim twórczym kąciku.
Zamówiłam sporo "wycinanek" ze sklejki, hdf i mdf  i z ochotą zabrałam się za pracę. Powstało kilka zakładek do książek.

Makowa z czerwowo-srebrnym chwostwem:






Biało - czarna z Małą Mi  w turkusowej sukience i z turkusowo-srebrnym chwostem





Zakładka ze starą fotografią w kolorze sepii z żółtymi motylami i czarnymi dodatkami






Poza zakładkami do książek powstały także pierwsze świąteczne ozdoby, zawieszki do okna, lub na choinkę, albo gdzie tylko sobie wymyślimy... taka świąteczna pełna dowolność, ograniczona wyłącznie naszą wyobraźnią :). Serduszka są duże -  20 cm ozdobione dwustronnie.

 Pierwsze serce żółto - zielone z dzwoneczkami:









Do dziecięcego okna zrobiłam serce z bałwankiem i dziećmi z jednej strony, a wiewiórkami z drugiej strony... w niebieskich kolorach ze srebrnymi dodatkami:





Na koniec, żeby nie zanudzać pokażę jeszcze sielski obrazek w złoto-brązowej ramie. Zrobiłam go na płycie mdf, ramkę "wygniotłam" ze starych gazet, wszystko pomalowałam farbami akrylowymi. Następnie nakleiłam obrazek ze starym, wiejskim domkiem i cudownymi malwami na pierwszym planie... Te malwy zawsze mnie rozczulają, to ulubione kwiaty mojego Taty... wszystko pocieniowane i spatynowane, no i oczywiście zabezpieczone lakierem akrylowym.












Na koniec jeszcze  zacytuję moją córkę, która rozbawiła nas okrutnie  na szkolnym wieczorze andrzejkowym. Na pytanie Wychowawczyni: "Kto z was zna wróżbę z wyprowadzaniem bucików za drzwi?" podbiegła do mnie krzycząc: "Mamusia, mamusia... ja znam tą wróżbę z przedszkola, tylko teraz jakoś zapomniałam, tak?!"... :)

Muzycznie, oczywiście andrzejkowo:



Miłego wieczoru i do następnego razu.
Dziękuję za odwiedziny.

czwartek, 31 października 2013

Sen o pirackich jaskiniach... i małych Sówkach ;)

W ostatnim czasie poczyniłam dwa małe pudełeczka na zamówienie. Dla Piotrusia i Jagódki.
Szkatułka dla Jagódki miała być w czerwieni i z sówkami, więc jest z sówkami i w czerwieni :)












Nie chciałam przesadzać z czerwienią, więc środek i wieczko szkatułki dla równowagi pomalowałam na kolor kremowy. Mała sówka również zagościła w środku pudełeczka... będzie pilnowała schowanych w środku spineczek małej Księżniczki. Delikatne cieniowania, krateczka i kropeczki nadały trójwymiarowości, a wstążeczka z kokardką uzupełniły całość.

Drugie pudełeczko powstało dla Piotrusia. Jego ulubionym kolorem jest pomarańczowy i żółty, więc szkatułka nie mogła być w innych kolorach. Na pudełku miał pojawić się motyw piracki. Długo nie mogłam się zdecydować co tam umieścić, ale ostatecznie postawiłam na ciekawe tło i czarne wydruki laserowe. Przeniosłam kontury żaglowca z wydruku laserowego, wypełnilam je farbami akrylowymi, domalowałam tło. Środek pudełka skrywa jeszcze jeden statek - prawdziwie piracki oraz starą mapę z miejscem ukrycia skarbu.








Na koniec muzycznie, oczywiście trochę tematycznie i znowu po mojemu.
(Jeszcze jestem pod wpływem koncertu sprzed kilku dni:)  )



Miłego słuchania. Spokojnego weekendu i do następnego wpisu.

niedziela, 20 października 2013

Prezenty

Ten rok jest dość wyjątkowy pod każdym względem. Również pod względem otrzymywania prezentów urodzinowych wiele tygodni później. Dzisiaj dostałam od mojego Przyjaciela bilety na koncert Dawida Podsiadło. Cudna niespodzianka. I bardzo, bardzo trafiony prezent. Dzięki Maćku!
Pisałam w poprzednich postach, że dostałam też śliczny obrazek ręcznie wydziergany przez moją serdeczną Koleżankę. Obiecałam go pokazać,  więc to czynię....takie wspomnienie lata :)








Beatko jeszcze raz dziękuję. Obrazek jest prześliczny!

Ostatnio zabrałam się za herbaciarkę, taką większą. Początkowo miała być "taka zwykła", taka na co  dzień, bez dedykacji i w ogóle... pomalowałam dół bejcą cieniując od ciemnego grafitu na dole do prawie białego u góry...później odłożyłam ją na półkę. Minęło kilka dni... przykleiłam motyw z ptaszkami na wieczku... dawno za mną chodził, więc stwierdziłam, że pora go wykleić. Nie bardzo wiedziałam, co zrobić z tłem i jak połączyć dół i górę w całość. Znowu trzeba było kilku dni i w końcu się zawzięłam... zbliżająca się rocznica naszego ślubu jakoś ukierunkowała pracę nad herbaciarką. Domalowałam ręcznie tło w kolorach niebiesko-zielonych, ozdobiłam środek, dołożyłam delikatną koronkę bawełnianą i zapięcie. Powstała herbaciarka nadaje się zarówno na ślub jak i na rocznicę ślubu. Efekty oceńcie sami:















Na koniec jeszcze chciałabym pokazać pudełeczko, które sprezentowaliśmy chrześniakowi mojego męża na trzecie urodzinki. Teraz, już po uroczystości mogę je pokazać z czystym sumieniem.






Na koniec muzyczny prezencik:


Dziękuję za odwiedziny. Słonecznego tygodnia Wam życzę. Do następnego razu. Pa!

niedziela, 13 października 2013

Taniec...

Zawsze lubiłam tańczyć. Słuchać muzyki i kołysać się w jej rytmie. Kiedyś uczyłam się podstawowych kroków, ale odkąd jestem z moim mężem stawiam na spontaniczność. To On nauczył mnie czuć muzykę całą sobą i wyzbyć się sztywnych ram na parkiecie, ma taki luz w tańcu, że pozazdrościć. Ja staram się mu dorównywać, ale to naprawdę jest trudne...  Swoje niespełnione marzenia o tańcu przelałam na Dzieciaki, Tymon tańczył 6 lat w Formacji Tańca Nowoczesnego, z dużymi sukcesami w Polsce i Europie. Julka tańczyła krótko, bo tylko rok, ale teraz tańczy w szkole. Ma niezwykłe wyczucie rytmu i lekkość tańca... po Tatusiu... Niedawno ja miałam krótki epizod z Formacją Tańca Nowoczesnego. Treningi poniedziałkowe dające power i energię na cały tydzień, trochę ruchu i gimnastyki dla uśpionego ciała, jakieś występy, nawet nagroda na scenie wojewódzkiej :), ale przede wszystkim znakomite towarzystwo! Treningi się dla mnie skończyły, ale  ważne to, że znajomości pozostały. Spotykamy się dość regularnie, towarzysko i tanecznie w naszym ulubionym lokalu :) Nasi mężowie też się zgadali i teraz co niedzielę kopią piłkę.
Ale taniec jest nadal dla nas wszystkich czymś bardzo istotnym w życiu. Z zainteresowaniem śledzimy wszelkie programy związane z tańcem, szczególnie nowoczesnym, lubimy też razem się wygłupiać i tańczyć.
Jakiś czas temu natchnęło mnie i zrobiłam taką sobie Tancereczkę...  






Tancerka - rzeźba z tkanin, z użyciem powertexu.


Dzisiaj króciutko, ale nie zapominam o muzycznym akcencie. Takim do tańca :)


Miłego dzionka i do następnego razu.

poniedziałek, 23 września 2013

Mam kota :)

Jak każda szanująca się Wiedźma posiadam własnego kota... a właściwie kotkę. :)  Moja jest klasycznym dachowcem, szarym, z grafitowymi pasami na całym ciele. Wyglądem przypomina rasowego kota celtyckiego, ale charakterek ma iście anielski... nie licząc zniszczonych łóżek, sof, tapet, krzeseł i innych mebli, które akurat znalazły się w zasięgu pazurków. Całe szczęście Dzieciaki jakoś utrzymają się poza zasięgiem pazurków. I ząbków. Za to pazurki i ząbki są niezastąpione przy wyłapywaniu wszelkiego rodzaju latających stworzeń. Żadna mucha ani komar nie ma szans. 
Kinka zamieszkała u nas 3 lata temu, była taka malusieńka, gdy ją przyniosłam do domu, że mieściła się w filiżance :)



Teraz zadomowiła się już na dobre, ale  nadal okupuje wszelkie kuferki, skrzynki i inne pudełka, do których ledwo się mieści...



Kinka w kuferku, który zrobiłam dla mojej Córci

Kończy się lato, za oknem typowa jesień, Dzieci deptają do szkoły już czwarty tydzień, w wazonie panoszy się wrzos, Kinka zaczyna szukać ciepłych miejsc, coraz częściej przytula się do człowieka, wściubia nos pod kocyk... jesień pełną gębą. Tylko obowiązków przybywa i mniej czasu na moje pasje. Niemniej jednak nie próżnuję i dzisiaj pokażę kilka zdjęć moich ostatnich prac. Trochę decoupage i trochę powertexu. Nadal to jest coś, co mnie kręci, coś na punkcie czego nadal mam kota :)



Pudełeczko z sówkami na spineczki dla Małej Dziewczynki



Herbaciarka w brązach...


Wazonik z szalem utwardzonym powertexem i broszką z kamienia




Komplet świeczników z powertexu


Chciałam dzisiaj jeszcze pokazać prześliczny prezent, który dostałam od mojej serdecznej Koleżanki Beatki, ale niestety pogoda jest tak beznadziejna, że nawet nie zabieram się za zrobienie zdjęć jej pracy. Pokażę go następnym razem.


A na koniec coś muzycznie z mojej prywatnej kolekcji:




Dzięki za odwiedziny. Pozdrawiam serdecznie wszystkich Odwiedzających. Miłego i słonecznego tygodnia życzę. Do następnego razu.

niedziela, 1 września 2013

Znak...

Dzisiejszy ranek zaczął się jakoś dziwnie leniwie... Pospałam dłużej, oczy nie bardzo chciały się otworzyć, coś w kręgosłupie i biodrze strzykało...Aha...pomyślałam... to ZNAK!...że jeszcze żyję... i że lepiej już nie będzie. Lata lecą, a wczorajszy koncert i wywijanie i skakanie z moją Córcią na grzbiecie też się przyczyniły do mojego dzisiejszego samopoczucia. Jednak to nic...musielibyście zobaczyć buzię Juliny, jak na scenę wyszła Ewa Farna...na ten moment Mała czekała ponad 6 tygodni. A później to już szaleństwo, najwięcej na barkach Tatusia, bo w tłumie dorosłych całe 122 cm człowieka nic nie mogło dojrzeć z podłogi :)
Kilka piosenek przetańczyłyśmy razem, ale bez Tatusia i Braciszka pewnie nie dałybyśmy sobie rady.
Na liście zadań do wykonania na tegorocznych wakacjach odhaczyłam koncert Ewy. Aż ciepło na duszy się robi po spełnieniu takich drobnych - wielkich marzeń. Sobie również zrobiłam przyjemność muzyczną, bo dziewczyna ma kawał głosu i świetny kontakt z publicznością.
Bardzo pozytywnie patrzę na młode pokolenie wokalistów, szczególnie tak sympatycznych i "normalnych", acz zdrowo postrzelonych jak Ewa Farna, czy mój ulubieniec Dawid Podsiadło. Właśnie...Dawid... dostałam jego płytę od Rodzinki na urodzinki  i od dwóch dni wsłuchujemy się wspólnie w kolejne kawałki... Im więcej słuchamy, tym bardziej nam się podoba. Nawet mój Synek twierdzi, że Podsiadło jest OK :)

Ostatnio jakoś wolniej mi idzie dokańczanie rozpoczętych prac dekupażowych, trzeba było skupić się na kompletowaniu wyprawek szkolnych i ogólnych przygotowaniach do roku szkolnego, więc dzisiaj, żeby nie  było pusto wrzuciłam fotki moich wcześniejszych prac...taki misz-masz z ostatnich miesięcy. Na zakończenie wakacji. Żeby nie było tak czarno - biało :)


Kuferek dla Małej Wróżki:
 Pudełko z obrączkami na serwetki:



Kasetka z czerwoną różą i ręcznie wymalowaną koronką:





Na koniec oczywiście muzycznie i oczywiście tematycznie. Znak i Ewa Farna






Miłego dnia. Do następnego razu.