piątek, 23 sierpnia 2013

Czasem...

Zastanawiam się ostatnio nad istotą czasu...jak to możliwe, żeby czas tak szybko przelewał się przez palce? Moja codzienność, a właściwie nasza wakacyjna codzienność niedługo się skończy, dla moich najbliższych zacznie się rok szkolny pełen nowości, obowiązków i podporządkowania się rygorowi czasu... Teraz jest tak, że budzę się w poniedziałek, niby chwila...i znowu jest piątek. Życie pędzi na złamanie karku, a ja mam wrażenie, że to jakiś szalony rollercoaster...mnóstwo emocji, atrakcji z jazdy, zdarzeń, wydarzeń, zakrętów, wjazdów i zjazdów, ale nie ma szans na podziwianie krajobrazu... Czy ktoś zna sposób na zatrzymanie tego mechanizmu?
Pisałam już wcześniej, że od kilkunastu miesięcy pracuję w domu, rezygnując z pracy w biurze z klientami. Choć nie jest to w dzisiejszych kryzysowych czasach zbyt dobre rozwiązanie finansowe, to wiem, że to był najlepszy krok, jaki mogłam zrobić.  W tej chwili wykorzystuję większą część czasu na towarzyszenie moim Dzieciakom w ich życiu, w ich radościach i smutkach, starając się po prostu przy nich być, gdy mnie potrzebują. Tego czasu nikt nigdy nie wróci, takich zaległości nie da się nigdy nadrobić. Moja serdeczna koleżanka lata temu powiedziała mi bardzo mądrą radę: "Twoje dziecko nie będzie po latach pamiętało, że nie wyprasowałaś mu koszulki idąc z nim na plac zabaw, ale zapamięta to, że poświęciłaś mu czas i byłaś przy nim na tym placu zabaw." Wiem, że miała i ma rację. Doceniam teraz każdą chwilę z najbliższymi. Bez nich wszystko w życiu traci sens, nawet czas :)

Mój ulubieniec - jeden z wielu, ale z tych naj, najulubieńszych skarbnic złotych myśli - Andrzej Poniedzielski napisał kiedyś:  

"Dziś każdy wie,
która jest godzina.
I wie, że jest już późno.
Każdy?
No właśnie.
Do tego zachęcam.
Nie być Każdym
- oto jest wyzwanie.
Jak? Nie wiem.
Ale może próbować
ów czas nie tyle zdegradować,
co sprowadzić go do dawnej roli osoby zaledwie towarzyszącej"


Mądrze powiedziane, tylko jak to zrobić? Może Wy znacie jakiś sposób?

Choć większości nasuwa się myśl, że dziś pokazywane będą zegary, bo cały post się "czasowy" zrobił, postanowiłam pokazać coś innego. Pudełeczko - kasetka z ręcznie malowanym "marmurem" na wieku oraz gniazdkami ptaszyn przeniesionymi na wieko za pomocą Powerprinta. Ostatnio polubiłam to medium.  Naniesienie obrazka jest prostsze niż klejenie serwetki, a wtapianie w tło lżejsze o kilka warstw lakieru. Tak więc i czasowo szybciej można uzyskać efekt końcowy.





Długo myślałam, jak zakończyć tego posta, a dokładniej co podać muzycznie... ostatecznie wybór padł na "Time of my life". 


Więcej czasu dla siebie i najbliższych Wam życzę. Do następnego razu.  

piątek, 16 sierpnia 2013

Śniadanie do łóżka...

Śniadanie do łóżka...czy może być coś bardziej uroczego? Coś co sprawi, że zaczynający się dzień nagle nabiera zupełnie innego znaczenia, innych kolorów i smaków. Niby nic...mała tacka z małym "co-nie-co", a znaczy tak wiele...szczególnie wtedy, gdy podaje ją ktoś ukochany...ktoś najbliższy.

Jakiś czas temu zrobiłam na zamówienie tacę - stolik do podawania śniadania do łóżka. Taki przydasiowy prezent ślubny dla Nowożeńców, żeby można było sprawiać Ukochanej/Ukochanemu małe przyjemności.
Imiona Nowożeńców, moje ukochane magnolie, troszkę kropeczek, kremowo-zielona tonacja, a nóżki stolika i spód bejcowany na ciemny brąz. I na koniec koronka bawełniana... Delikatnie i elegancko...






Nie tylko śniadanie można podać na takiej tacy, kawa i pyszna szarlotka z kleksem bitej śmietany też sprawi sporą radość. Co do innych posiłków też nie ma przeciwwskazań. :) Choć kolacja to już inna bajka... ta z pewnością najlepiej smakuje przy świecach.
Kilka dni temu zabrałam się za świeczniki. Proste drewniane, tym razem bez decoupage. Drewno, farby akrylowe i pasta strukturalna. Powstały dwa komplety. Jasny - utrzymany w tonacji kremowo-srebrnej z malutkimi  grafitowymi nakrapianiami:




Drugi komplet świeczników znalazł się po drugiej stronie koła kolorów. Czerń ocieplona nieco miedziano-złotymi elementami, wszystko na wysoki połysk.




Mam nadzieję, że udało mi się to pokazać na zdjęciach.

Na koniec muzycznie, oczywiście nie może być nic innego jak tylko "Śniadanie do łóżka" Andrzeja Piasecznego. Miłego słuchania.



Słonecznego dnia życzę. Dziękuję za odwiedziny. Do następnego razu.

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Uciekający czas...

Wydawało mi się, że dopiero wczoraj pisałam "turkusowego posta", a tu już minęło ponad dwa tygodnie. Czas biegnie nieubłaganie. Podobno biegnie szybciej, jeśli człowiek jest szczęśliwy. Tego się zatem trzymam, że szczęśliwie mija nam czas, a te bieganiny, załatwianie dziesiątek spraw, to taki dodatkowy wypełniacz  codzienności :)
Ja mam to szczęście, że całe wakacje mogę pracować w domu, blisko Dzieci i z nimi spędzać każdą wolną chwilkę. Mogę się oderwać od swoich zajęć i  tak jak dziś wyjść do ogrodu  z moją córcią namalować kredą cztery pory roku na chodniku...albo z synem pojeździć na rowerze, albo pochlapać się wodą z węża ogrodowego z całą rodziną....ehhh...moje małe szczęścia....zbieram takie chwile gdzieś głęboko. Są jak pokarm dla duszy...przynajmniej do momentu, aż mnie skleroza nie złapie :)
Połowa sierpnia już tuż, tuż... wakacje się kończą, niedługo zacznie się szkoła  i przyjdzie jesień. Kolorowa i nasycona barwami... Uciekający czas i zbliżająca się jesień natchnęły mnie do zrobienia zegara w jesiennym klimacie. Prosta oklejanka serwetkowa i pomarańczowy papier ryżowy jako tło.




Jesienno - wiewiórkowy zegar

Dziś muzycznie coś z mojej prywatnej top-listy:


Pozdrawiam serdecznie i życzę słonecznych wakacyjnych dni. Do następnego razu.

niedziela, 28 lipca 2013

Pomaluj mój świat.... na turkusowo

Dopiero teraz mogę spokojnie usiąść przed komputerem, napisać kilka zdań i wrzucić kilka fotek moich nowych prac. Ostatnie dni były u mnie dość intensywne - przenosiliśmy nasze biuro w nowe miejsce, a pogoda silnie wakacyjna odbierała energię zamiast jej dodawać. Bieganie po schodach z pudłami było wyjątkowo męczące :) Dzisiaj był czas na to, by odpocząć, odetchnąć i nabrać sił na następny intensywny tydzień. W przyszłą niedzielę wystawiam swoje prace w na Festiwalu Folklorystycznym w Muzeum Wsi Opolskiej, trzeba się troszkę przygotować. :)

    Ale do rzeczy, czyli do tematu posta...  Kilka tygodni temu wpadłam na pomysł, żeby ożywić mój brązowo -  kremowo - złoty salon. Lato rozkwitało, a u mnie było tak, jakby zeszłoroczna jesień jeszcze się nie wyprowadziła. Kupiłam więc turkusowe siedziska na krzesła, czekoladowo - turkusowe poszewki na jaśki, kilka okrągłych podkładek na stolik, postawiłam  na komodzie duży szklany wazon z turkusowymi kamykami i kilkoma świeczkami. Do moich białych firanek - ekranów doszyłam turkusową tasiemkę i zawiesiłam ozdobne serduszka, oczywiście samodzielnie zdekupażowane, z reliefami, tasiemką i koralikami.  Pokój zupełnie się zmienił. Kilka drobiazgów przyciąga teraz wzrok, ożywia wnętrze i już nie wieje nudą z kanapy.
      Brakowało mi jeszcze czegoś do ożywienia drugiej komody... kupiłam turkusową bejcę i znalazłam pasującą serwetkę. Miał powstać chustecznik, ale jakoś tak z rozpędu powstał taki komplecik:











Komplet turkusowy - chustecznik, szkatułka i świecznik

To pierwszy komplet malowany tą bejcą, ale czuję, że nie ostatni... Kolor jest intensywny i wyraźny. Pobudza moją wyobraźnię.  Mam już kilka pomysłów na wykorzystanie tej bejcy. Ale o tym może następnym razem.

Na koniec jeszcze coś do posłuchania, znowu po polsku, ale czego się właściwie spodziewać po mieszkance Opola - tu wszyscy są  przesiąknięci polską piosenką. :)


Miłego i spokojnego dnia życzę. Do następnego razu.


wtorek, 23 lipca 2013

Oddech od decoupage...

 Jakiś czas temu przeglądając strony internetowe znalazłam zdjęcia rzeźb wykonanych z użyciem medium Powertex. Wrażenie zrobiły na mnie ogromne, tak ogromne, że znalazłam stronę producenta, zamówiłam dwie butelki medium na dobry początek, zabrałam się za kompletowanie wszystkich potrzebnych rzeczy do wykonania rzeźby. Trochę czasu minęło zanim nabrałam odwagi i zrobiłam pierwszy obraz z użyciem medium, potem jeszcze więcej czasu zanim zabrałam się za rzeźby z tkanin. Ale co się odwlecze... no właśnie :)
Dzisiaj pokażę dwie rzeźby. Na początek Taka Sobie Pani z Szyszkami:






Figurka prawie 50 cm, rzeźba z tkaniny i Powertexu

Zrobienie kolejnej figurki to ciężkie początki - zbyt gruby drut nie chciał się łatwo poddać moim pomysłom na wykręcanie, ale cierpliwie walczyłam...w nagrodę otrzymałam to małe, 33 cm cudo, które teraz cieszy moje oczy.






Na koniec standardowo zamieszczam coś do posłuchania, tym razem  oddech od decoupage i oddech od muzyki polskiej, ale nadal coś co lubię - cudowna orkiestra, skrzypce, Josh Groban  i "Brave"






Dziękuję za odwiedziny, dziękuję również za zostawienie śladu swojej obecności w postaci komentarza, będzie mi bardzo miło poznać Wasze zdanie na temat moich prac i bloga jako całości.
Do następnego razu.


czwartek, 18 lipca 2013

Trójkąty i kwadraty...

A właściwie romby i kropeczki... dzisiaj bardziej okazjonalnie. Pierwsze pudełeczko robione było z myślą o Nowożeńcach. Zakochane Maluchy, reliefowe różyczki na wieczku zatopione w lakierze,  romby szablonowe po obwodzie, kremowo - szaro - biała całość i na koniec srebrne zapięcie. Pomysł na wyjątkowy prezent dla Młodej Pary. Z doświadczenia wiem, że przydaje się taki drobiazg na schowanie pamiątek z tego Uroczystego Dnia. Zasuszony kwiat z butonierki, podwiązka, wsuwka z różą upinająca welon, kartka z życzeniami , a po latach zbyt ciasna obrączka też znajdzie tu swoje miejsce.







Druga praca jest zrobiona z myślą o Małej Dziewczynce, która nie tak dawno przyszła na świat. Taki powitalny prezent :).   Szkatułka, w której będzie można ukryć pamiątki -  paski ze szpitala włożone zaraz po urodzeniu na małe rączyny z datą urodzenia i nazwiskiem Dziecka, szatkę do Chrztu, pierwszy loczek, czy później pierwszy ząbek... Chciałam, żeby szkatułka była w żywych kolorach, z motywami typowo dziecięcymi. Myślę, że się udało...papiery ITD oraz serwetka w drobne grochy sprawdziły się znakomicie. Do kompletu powstał też Aniołek:









A na koniec coś tematycznie dla ucha, nie tylko dla oka. Dzisiaj mój Ulubieniec. Kibicowałam mu odkąd pierwszy raz usłyszałam w TV jego głos. Cudowny, ciepły, ale poruszający do głębi. Piękny. Jego specyficzny wygląd, fryzura,  małomówność, ruch sceniczny oraz dość osobliwe poczucie humoru skojarzyło mi się z Wielką Postacią sceny kabaretowej - Andrzejem Poniedzielskim, którego równie gorąco uwielbiam, choć za troszkę inne rzeczy, ale o tym kiedy indziej. Dziś Dawid Podsiadło.



Miłego i spokojnego dnia życzę. Do następnego razu.

środa, 17 lipca 2013

Męska rzecz...i nie tylko

Przeglądając ostatnio galerię moich prac dotarło do mnie, jak mało rzeczy tworzę dla prawdziwych mężczyzn. Większość prac ma kolory zupełnie niemęskie, kwiaty, aniołki, wzorki typowo kobiece. Postanowiłam to zmienić. Na początek chustecznik. Brązy, satynowa wstążka i "efekt skóry", choć mój Mąż twierdzi, że to raczej "efekt metalu, albo brązu". Nie będę się upierała przy swoim, w końcu to miała być męska rzecz, więc może być "brązowy" chustecznik. :) Ważne, że się Mu podoba.










Dzisiaj nie tylko o męskiej rzeczy, bo chciałabym pokazać jeszcze zegar, który ostatnio poczyniłam. Słodki, delikatny, choć z odrobiną pieprzu w postaci czarnych cyferek, czarnych wskazówek i czarnej tasiemki.




Zegar z chińską różą, cieniowaniami i nakrapianiem.

A na koniec coś tematycznie dla ucha, nie tylko dla oka:


Serdecznie pozdrawiam życząc słonecznego dnia. Do następnego razu.