Święta dobiegają już końca... a ja z całego serca życzę Wam spokoju i radości, cierpliwości i uśmiechu na każdy kolejny dzień.
Dziś kilka zdjęć stroików i temat świąteczny na ten rok zamykamy, żeby się nie przejadł. Wracamy do rzeczywistości i to nie szarej, ale zielonej, bo śniegu nie widać na horyzoncie:)
Klimat świąteczny zagościł również w moim domu. Z tych samych powodów, co w zeszłym roku nie postawiliśmy w domu żywej choinki. Za to udekorowaliśmy dom świątecznie i po swojemu. Kilka z tych dekoracji sfotografowałam i dzisiaj Wam pokażę, może coś Was zainspiruje :)
Na środku stołu umościła się szyszkowa dama w bieli i czerwieni:
Natchnienia do pieczenia pierników jeszcze nie znalazłam, może w tym tygodniu go poszukam, za to w piątek upiekłam maślane ciasteczka z lukrowaną choineczką, które trafiły na kiermasz zuchowy, podobnie jak wspomniane w poprzednim poście ptaszyny:
Kolejny post w grudniu nie będzie się różnił zawartością od pozostałych z serii świątecznych. Tym razem jednak będzie sporo drobiazgów przygotowanych na szkolne i zuchowe kiermasze świąteczne.
Fotograficzny skrót na początek i później rozwinięcie tematu :)
Znalazłam chwilę czasu w tym zwariowanym dniu, żeby wkleić kilka zdjęć z poczynionymi w ostatnim czasie zawieszkami, szkatułkami i innymi drobiazgami świątecznymi. Przecież trzeba realizować założenia i plany... te dzienne i te długoterminowe :) A ja sobie założyłam, że właśnie dzisiaj naskrobię kilka nowych zdań na moim blogu. Tyle tylko, że nie uwzględniłam nadprogramowych czynności związanych z zajęciami dodatkowymi mojej Córki. Poza zajęciami zuchowymi wpadła na pomysł na zagospodarowanie kolejnej godziny we wtorkowe popołudnia. Nowym objawieniem Pociechy jest Krav Maga. A niech ma... jakoś się to ogarnie przecież, no nie? :)
Wracając do tematu posta... dzisiaj postanowiłam się z Wami podzielić czterema dzwoneczkami w czterech różnych odsłonach:
Na okrągłą, 45 rocznicę istnienia Drużyny Harcerskiej powstał szafirowy kuferek okazjonalny.
Przyjemna, szybka praca, bo Druhna doskonale wiedziała, jak ma wyglądać kuferek, wszystko szczegółowo było omówione. Na wieczku znalazła się okazjonalna szafirowa plakietka, a w środku cytaty. Jedynym moim wybrykiem było umieszczenie sekwencji harcerskich na zawieszkach drewnianych. Taki mój wkład w harcerską wizję :)
Kilka dni temu zabrałam się za odnowienie stolika komputerowego. Nie wyglądał zbyt dobrze, więc postanowiłam trochę nad nim popracować. Przed metamorfozą wyglądał dość nijako:
Do świąt jeszcze daleko, ale u mnie w pracowni coraz więcej się dzieje w tym temacie. Przygotowania trwają dość długo, więc trzeba wcześniej ruszyć do pracy. Pierwsze zawieszki już czekają na swoich nowych właścicieli. Może i Wy macie ochotę zawiesić takie ozdoby w swoich domach. Dajcie koniecznie znać.
Z poprzedniego roku zostało mi kilka drewnianych zawieszek, za których ozdabianie z przyjemnością się zabrałam. Najpierw koncepcja, potem fragmenty serwetek, farby akrylowe, pasta strukturalna zamiast śniegu, trochę kleju brokatowego i sporo lakieru z połyskiem. Na koniec wstążki atłasowe i zawieszki gotowe.
Pierwsza zawieszka ma kształt bombki i zrobiłam ją w stylu vintage:
Za namową mojej Juliny odstawiłam na moment lakiery i farby i zabrałyśmy się za opaski do włosów. W jeden wieczór zrobiłyśmy kilka ładnych sztuk, a dzisiaj rano, wykorzystując piękną pogodę poranną zabrałyśmy się za uwiecznianie naszych wyrobów. Oprócz opasek powstała mała sesja fotograficzna mojego dziecka. :)
Wszystkie opaski zgromadziłam najpierw w jednym miejscu:
A potem kolejno zakładałam Julinie opaski na włosy i robiłam zdjęcia...
całe mnóstwo zdjęć. A poniżej tylko mały okruszek tej zabawy:
Jesień wciąż rządzi, również w mojej malutkiej pracowni. Tym razem jesienny klimat objawił się w rdzawym kolorze chustecznika i kompozycji kwiatów i owoców, którymi jest ozdobiony.
Przy tak leniwej sobocie, jak dzisiaj, do tego deszczowej i mętnej, kompletnie nic się nie chce robić... od rana poleguję sobie z książką, popijając kawkę, głaszcząc moją przytulaśną kocicę... :) Dzieciaki też snują się po domu, jakoś tak całkiem spokojnie i bez spinania mija dzionek. Czasem i tak można spędzić weekend, prawda? Dla spokojności duszy postanowiłam jednak coś napisać... i pokazać Wam urodzinowy kufer, który zrobiłam dla Leszka - kolegi Julki, dwa tygodnie temu. Kufer jest potężny, zresztą zobaczycie sami na zdjęciach. Zrobiłam mnóstwo zdjęć tego kuferka, ale niestety przez moje roztargnienie wykasowałam je z pamięci aparatu... straszna ze mnie sierota. Na szczęście mam chociaż kilka zdjęć tego kuferka (i mojej Modelki) robionych telefonem . :)
Ostatnio trochę się włóczyłam z aparatem po polach, w drodze do szkoły Julki, na wyspie Bolko i w kilku innych miejscach. Zrobiłam sporo fotek jesiennej rzeczywistości. I właśnie zamierzam kilka z nich pokazać Wam tutaj. Jesień w pełnym słońcu blisko mojego domu:
W mojej kuchni od kilku lat korzystam z makowej herbaciarki i makowego chustecznika, zrobionych jeszcze na początku mojej przygody z decoupagem. Od dawna planowałam zmianę motywu na tych przedmiotach, bo w oczy kłuły braki i niedociągnięcia, ale jakoś nigdy nie mogłam się zdecydować jakiego motywu użyć. Aż któregoś dnia wpadła mi w ręce serwetka, która spodobała się nie tylko mi, ale również mojemu Mężowi... w końcu! Motyw nie jest kwiatowy i to jest jego główna zaleta, bo Pan Mąż nie lubi kwiatowych motywów. A poza jest w ulubionych kolorach - białym i czarnym, z lekką nutką czerwieni, tak do zaakceptowania.
Komplecik w nowym wydaniu wygląda tak:
a poniżej kilka szczegółów herbaciarki:
i chustecznika:
Tym razem pokusiłam się na ozdobienie dolnej, wysuwanej części chustecznika...
Efekt jest bardzo ciekawy:)
Motyw z tej serwetki jest genialny i bardzo mi się podoba.
Sezon urodzinowy w klasie mojej córki w pełni się rozwinął. Julina została kolejny raz zaproszona na urodziny swojej koleżanki Hani i dla niej właśnie zrobiłam szkatułkę. Hania to poukładana, ale i bardzo romantyczna, delikatna dusza, a Julinie Hania kojarzy się z przyjemnym, delikatnym fioletem i rozmarzoną dziewczynką. :) Szkatułkę poczyniłam zatem według wskazówek córki :
Pomalowaną na kolor kremowy szkatułkę przetarłam wrzosową farbą metodą suchego pędzla, aby uwydatnić krawędzie i nadać delikatności... na wieczku znalazł się napis i obrazek przeniesiony za pomocą transferu.
Środek szkatułki wykleiłam fioletowym filcem, żeby skarby Hani były bezpieczne
Do szkatułki dokupiłyśmy z Julką przecudną różową filiżankę, której oczywiście nie sfotografowałam :)... a do kompletu Julka postanowiła zrobić bukiet z ulubionych cukierków Hani
I tak oto dzisiaj mogę się pochwalić urodzinowym prezentem dla Hani, bo prezent już dotarł do właścicielki. Dodam tylko, że Hania była zachwycona:)
Muzycznie dzisiaj już będzie coś ładnego i całkiem świeżutkiego:
Dziś kolejna porcja stroików z liści na styropianowej formie. Pogoda sprzyja, więc korzystam z niej w pełni - spaceruję, fotografuję i garściami znoszę jesienne skarby do domu. Z nazbieranych na spacerach skarbów poskładałam w całość takie kompozycje:
z liści ułożyłam różyczki, z szyszek powycinałam kwiatki, patyczki, szyszki, kasztany, żołędzie trawy i inne skarby pomalowałam turkusową bejcą... całość złożyłam na liściastym podkładzie:
w szczegółach wygląda to tak:
Drugi, mniejszy stroik ma podobną kompozycję, a jednak wygląda odrobinę inaczej, pewnie za sprawą żółtych liści i innego kształtu serca:
Dwa kolejne serca mają kompozycje ze sztucznych kwiatów:
małe (35 cm!) serce z fioletowym storczykowym akcentem:
i duże (ponad 50 cm) serce z jasnymi storczykami:
Sami widzicie, że nie zawsze trzeba wydawać pieniądze na gotowe kompozycje, można samemu ułożyć stroik. Czas na to poświęcony to doskonały czas wspomnień o tych, których już z nami nie ma. To naprawdę dobrze wykorzystany czas.
I jeszcze dla czepialskiego Maciusia muzyczny akcent zgodnie z życzeniem: